niedziela, 22 kwietnia 2012

Dziś na smutno...

Dziś zacznę od tego, że w piątek wieczorem dopadły mnie smutne wieści. Remy i Tempuś nie żyją... Stuart, Remy i Templeton (każdy otrzymał imię po szczurzym bohaterze kreskówki), to trzej szczurzy bracia, którzy w zeszłym roku mieszkali w naszym przedszkolu. W wielkiej klatce oczywiście. Z powodów, o których nie chcę tutaj pisać, musieliśmy oddać chłopców, gdy mieli rok. Na szczęście znaleźli kochający dom. Napisała do mnie ich właścicielka. Smutno mi się zrobiło - znałam ich od dzieciaków. Remy dostał wylewu, przestał jeść i pić, chudł, nie chciał chodzić. Trzeba było go uśpić. Kochany Tempuś miał chore serduszko, co przerzuciło się również na płuca. W krótkim czasie podzielił los brata. Z całej trójki trzyma się tylko Stuart. To ich wspólne zdjęcie, kiedy jeszcze byli mali. Stuart - Dumbo Seal Point Siamese (kremowy), Remy - Dumbo Russian Blue Self (niebieski) i Templeton - Dumbo Black Berkshire (czarny). Biegajcie radośnie, chłopaki, za Tęczowym Mostem... [']

Dziś mijają dwa miesiące, od kiedy pożegnaliśmy na zawsze naszego najwierniejszego przyjaciela - Golden Retrievera Tamino. Miał tylko 9 lat... Zachorował na nerki. Walczyliśmy tydzień, ale było już za późno... Wyniki były coraz gorsze. Nie udało się... Miałam wtedy urodziny... Decyzja o uśpieniu była najgorszą decyzją w moim życiu, jak i cały ostatni tydzień jego życia. Oddaliśmy go do szpitala, nie potrafili mu pomóc. Miałam potworne wyrzuty sumienia, że on w tym szpitalu pomyślał, że skoro jest chory, to go zostawiliśmy. Że już go nie chcemy... Odwiedzałam go, zabierałam na krótkie spacery. Ciągnął w stronę domu. Tak rozpaczliwie. Byłam wdzięczna, kiedy weterynarz pozwolił zabrać go do domu na jeden dzień. Ostatni dzień... Widziałam, jak cierpi, ale cieszył się, że wrócił do domu. Ledwo chodził, ale koniecznie chciał przejść swoją stałą spacerową trasę. Pamiętam, jak marzyłam o tym, żeby jeszcze raz przywitał mnie w drzwiach. Wróciłam z pracy i... wyszedł po mnie. Poryczałam się. Siedziałam potem obok niego cały wieczór. Powiedziałam mu "kocham cię", a on polizał mnie po ręce. To był ostatni raz... Tego dnia odwlekaliśmy godzinę rozstania. Poszliśmy z nim wszyscy razem, tuż przed końcem dyżuru jego weterynarza. 22 lutego - w Środę Popielcową, około 21:45 zasnął na zawsze... Na moich kolanach... Obiecałam mu, że go nie zostawię. Że będę... Byłam mu to winna. Do tej pory ciężko jest mi się pozbierać. Tak bardzo za nim tęsknię... Taminku, gdziekolwiek jesteś pamiętaj, że bardzo cię kochamy. ['] Jeśli chcecie, możecie zapalić dla niego świeczkę na wirtualnym cmentarzu dla zwierząt. Tamino
Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, to jestem wykończona. Spałam godzinę i to pod kocem na kanapie. W nocy czytałam notatki na egzamin i dziergałam zajęcia, które miałam dziś poprowadzić. Pomijam fakt, że egzamin (a właściwie zaliczenie z oceną) było w końcu nie do końca z tego, z czego miało być, to wkurzyłam się nie na żarty, ponieważ na poprzednich zajęciach, jak pytałam kto jeszcze coś prezentuje, to zgłosiła się jedna grupa. Więc liczyłam, że będę miała co najmniej 45 minut i tyle przygotowałam. Siedziałam do 4:00 nad tym, zanim zaczęłam się uczyć. Dziś okazało się, że prezentować zamierzają 4 grupy, a w połowie zajęć, że 8. o.O A, że były to ostatnie zajęcia - wszyscy musieli się zmieścić. Nienawidzę tego! Przygotowywałam się zamiast się wyspać albo nauczyć na koło, a nie mogłam nawet zaprezentować tego, co przygotowałam. Jeden wielki suchar i tyle! A dziewczyny się zapytały dlaczego się tak złoszczę... I kto tu jest nie fair? Trzeba było się zgłosić, to wiedziałabym, że mam niecałe 10 minut, bo tyle właśnie mi zostało. Wydrukowałam 10 handoutów, których w końcu nie mogłam rozdać...

Dla Iwony wklejam obiecane fotki wazoników, które moje przedszkolaki zrobiły na Jarmark Bożonarodzeniowy. To butelki obłożone szmatkami zanurzonymi w kleju z mąki i wody. Po wyschnięciu pomalowane farbą i sprayem.


Nie zostawię Was też bez pocztówki. Pozostając w temacie posta... Taka kartka przyszła z USA dzień przed odejściem Tamina... Ironia losu?
Smutna Krufka Kika

Brak komentarzy: