niedziela, 13 maja 2012

Historie Pocztówkowe II: Urodzinowa niespodziewanka

Jedenastego stycznia dotarł do mnie off z Bułgarii. A w zasadzie to cała koperta zawierająca dwie pocztówki od Dobromira i rewelacyjny rysunek przedstawiający krowę od jego ośmioletniej córeczki Ali: BG-11004
Krowa jest tak piękna, że od razu wylądowała na tablicy magnetycznej, która wisi tuż za monitorem mojego komputera. Jest tam do dziś! Podziękowałam Dobromirowi i postanowiłam wysłać thank you card. Zapytałam co lubi Ali. Dobromir odpisał, że jednorożce i zwierzęta, ale bardzo chciałaby rysunek... wieloryba. Wtedy kapnęłam się, że nie mam w domu żadnych kredek. Musiałam malować farbami akrylowymi. Wysłałam w podziękowaniu dwie pocztówki, mała figurkę jednorożca Filly i kilka rysunków oraz zdjęcie rysunku Ali na mojej tablicy. Oto moje wypociny:
Dostałam przemiłą wiadomość z podziękowaniami, kiedy moja paczuszka dotarła do Bułgarii. Odnaleźliśmy się z Dobromirem na Facebooku i jesteśmy w kontakcie do dziś. Jednakże największa niespodzianka czekała mnie w lutym. 16 lutego mam urodziny - w tym roku były dwudzieste czwarte. 15 lutego do mojej skrzynki zawitała tajemnicza paczuszka. Z Bułgarii. W środku znalazłam pocztówkę, piękną urodzinową kartkę zrobioną metodą quillingu przez żonę Dobromira i gipsowego ślimaczka od Ali. Nie spodziewałam się i był to chyba najlepszy urodzinowy prezent. :)

Krufka Kika

wtorek, 8 maja 2012

Historie Pocztówkowe I: Japońska Komoda

Zapewne u każdego z Was bycie Postcrosserem wiąże się z pewnymi niezwykłymi pocztówkowymi historiami... Historia pierwsza (chronologicznie druga, ale łączy się tematyką z poprzednim postem) rozpoczęła się od wysłanej przeze mnie kartki. Niecałe dwa miesiące temu wylosowałam pewnego pana z Japonii (sądząc po imieniu to "pan", ale diabli wiedzą...). Ów pan nazywa się Kazuya Komoda. Profil pusty, żadnych preferencji, a w dodatku świeżak - miał wtedy chyba tylko jedną otrzymaną kartkę. Zgodnie z moją zasadą związaną z brakiem preferencji u adresata wysłałam mu poznańską kartkę, a konkretnie Zamek. Nie uważam tej kartki za jakąś szczególnie urodziwą. Pech chciał, że (nie wiem jak to się stało) zapomniałam od razu uploadować skana kartki na stronę Postcrossingu, a kiedy mi się o tym przypomniało, zapomniałam co wysłałam. Ponieważ postawiłam sobie za cel mieć w galerii wszystkie wysłane kartki, napisałam maila z prośbą do pana Komody, żeby zanim zarejestruje kartkę napisał mi co na niej jest, cobym mogła wrzucić skana. Po czterech dniach kartka została zarejestrowana. Zero odpowiedzi, zero skanów. Napisałam drugiego maila, w którym poprosiłam, żeby pan Komoda napisał mi co jest na kartce, cobym mogła wysłać mu skana, którego wrzuci. Napisałam, że bardzo mi na tym zależy. Zero odpowiedzi. Zaczęłam się zastanawiać czy on w ogóle zna angielski. Po tym, ze miał tylko trzy skany kartek w galerii wnioskowałam, ze sam skanera nie ma. Dobrze myślałam. Nie wiem, czy wysłałam mu trzeciego maila, czy nie, ale wkrótce pojawiło się w jego galerii zdjęcie mojej kartki. Podziękowałam mailowo. Wkrótce czekała mnie kolejna mega niespodzianka. Wracam z pracy do domu, a tam na stole leży koperta z Japonii zaadresowana do mnie. W środku zestaw fantów od Kazuyi. Liścik (po japońsku, ponieważ pocztówkę do niego wypisałam w tym języku), mała koperta z japońskimi znaczkami, dwie przepiękne pocztówki i... książeczka dla dzieci z obrazkami (po japońsku oczywiście). Byłam zaszokowana. 
Kazuya poprosił w liście o jeszcze jedną pocztówkę. W podziękowaniu za książeczkę wysłałam mu w paczuszce dziesięć różnotematycznych pocztówek wraz z obszernym listem. Kilka dni później przyszły kolejne pocztówki od Kazuyi. Osobno - jedna zapisana, a druga cała obklejona znaczkami.
 Wczoraj dotarła kolejna pocztówka. Tym razem Kazuya wybrał się na wycieczkę do Tokio i postanowił uraczyć mnie przepiękną kartką. Jest wprost idealna i bardzo, bardzo mi się podoba (jak wszystkie pozostałe, może oprócz... dziwnego patapona). Okazało się również, że Kazuya potrafi jednak porozumieć się po angielsku (do tej pory korespondowaliśmy po japońsku) i chyba uważa się za mojego dobrego kumpla, bo podpisuje się "yours Kazuya". :D Przeraża mnie, że nawet nie wiem ile ma lat... Ta wczorajsza kartka wygląda tak (prawda, że cudna?)
Szykuję już pocztóweczkę dziękczynną. Myślę, że ta historia będzie miała jeszcze jakiś ciąg dalszy, a Wy?
Krufka Kika

Wczorajsze pocztówkowe perełki

Dzisiaj dla odmiany tylko pocztówki. I to wczorajsze! Bez wątpienia był to jeden z moich ulubionych pocztówkowych dni - dostałam masę piękności. Kilkoma skanami chcę się z Wami podzielić. Pierwszą kartką, jaką zobaczyłam na stosiku kartek na stole (Esiu wyjął ze skrzynki) była przepiękna, cudowna Loterianka od Śpiącej Marty z NY, w której jestem po uszy zakochana. W pocztówce oczywiście, nie w Marcie. :D Tematem dwunastej edycji forumowej Loterianki była odpowiedź na pytanie zadane przez adresata. Ja zapytałam podchwytliwie jak to się dzieje, że państwo papużkowstwo mają potomstwo, skoro ona ma dziurkę i on ma dziurkę. Śpiąca napisała, że owszem, mają dziurki, ale pan papug ma dziubek, więc może robią to po francusku. Chyba przestanę w to wnikać. :D Piękna pocztówka z Nowego Jorku po lewej.
Tuż pod nią leżała zadziwiająco podobna kartka, :D w której już dawno się zakochałam, bo pochodzi z moich favów, a jest nią fav tag od Leny. Kartka przedstawia kolejno (od góry): Plac Zamkowy, Rynek Starego Miasta, Barbakan i Rynek Nowego Miasta. Ogólnie bardzo lubię Warszawę (chociaż jestem z Poznania). Za moje uwielbienie dla Warszawiaków o mały włos nie zostałam kiedyś zlinczowana w jednym z poznańskich autobusów, kiedy w rozmowie z koleżanką ośmieliłam się wygłosić kilka zdań na ten temat. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: kiedy będąc w Warszawie zapytam kogoś o drogę, to zawsze mi ktoś pomoże. Raz na przystanku pewna pani co prawda nie wiedziała jakim autobusem powinnam pojechać, ale zaraz zorganizowała grupkę przechodniów i kilka osób studiowało ze mną mapę. Innym razem dziewczyna idąca w przeciwnym kierunku zawróciła specjalnie żeby mnie zaprowadzić tam, gdzie chciałam iść (i to wieczorem na Pradze!), a innego dnia cały wagon tramwaju się zaangażował w ustalanie na którym przystanku powinnam wysiąść. Mam z Warszawy same dobre wspomnienia. Gorzej z Poznaniem. Oczywiście nie mogę mówić za wszystkich, ale do tej pory kiedy w Poznaniu zapytałam kogoś o drogę, to albo się spieszyli i nie mieli czasu, albo wysłali mnie w zupełnie przeciwnym kierunku na jakieś zadupie. Albo po prostu nie wiedzieli. Pod tym względem Warszawiacy wydają mi się bardziej koleżeńscy i zorientowani w swoim hometown niż mieszkańcy Potato City. Kartka po prawej.
Zaraz za nią zobaczyłam wielkie cycate dupsko (do tego kanciaste) na bajeranckiej niespodziankowej kartce od... Śpiącej Marty. :D Pocztówka pójdzie do mojej krowiej kolekcji. Pamiętacie kartkę z małym Amiszem siedzącym na arbuzach? Nie wiem, czy Wam też, ale wydaje mi się, że te amiszowe pocztówki są takie... stylowe? Ciekawie pomyślane, ładnie wykonane... Niespodzianka bardzo mi się spodobała. Możecie zobaczyć ją po lewej stronie. 
Na końcu doznałam szoku, bo na samym spodzie stosiku (za offami i niespodzianką od Kazuyi o której napiszę w innym poście) znalazłam coś, czego się w ogóle nie spodziewałam Zaczęłam skakać i kwiczeć jak zarzynana dzika świnia, a na końcu się prawie popłakałam z radości czy wzruszenia (whatever), bo była tam niespodziankowa kartka od Aty. Jest po prostu niesamowita i przepiękna! Aż zaniemówiłam z wrażenia... Pokazuję ją poniżej. Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję dziewczynom, a Wam życzę samych pięknych kartek w skrzynce!
 Krufka Kika